12 Nov 2008

WIZYTA

Mój tegoroczny Mikolaj wcielił sie w postac mojej córki.

Wylądował samolotem obładowany pakunkami. A mówią, że jedynie rodzaj męski uosabia tą dobroduszną postać.Cieszylam sie jak male dziecko i mimo bardzo późnej pory oczy wcale mi się ze zmęczenia nie kleiły.Usidlona srebrzystymi paczuszkami na kanapie przy swiecach i lampce szampana musiałam grzecznie rozpakowywac prezenty.Oj napracował sie ten mój Mikołaj ich pakowaniem! Napracował! Każdy element był zapakowany osobno i przewiązany wstążeczką.Moja mikolajowa Córka co chwila podsuwala mi coś nowego i czekała niecierpliwie , aż dotrę do wnętrza kolejnej paczuszki , żeby komentowac zawartość przygladając sie bacznie moim reakcjom.Moje prezenty mogę teraz nosić, patrzec na nie, jeść lub czytać ( Boże ty mój - po angielsku! - Córka stwierdziła, że powinnam nareszcie zacząć się porządnie uczyć tego języka ) Czytadło jest wielce obszerne i ciężkie a jest niczym innym tylko angielską ksiazką kucharską na okres Bożego Narodzenia. Córka słusznie bowiem wymysliła, że to NAPRAWDĘ NAJLEPSZY SPOSÓB NA NAUKĘ OBCEGO JĘZYKA.Tak sie nam świetnie ułożyło, że właśnie przez te kilka córkowo-mikołajowych dni miałam Super Lange Wochenende- czyli calkowicie wolne od pracy dni, wynikające z mojego planu pracy.O urlopach okazjonalnych , nagłych można u nas niestety zapomnieć a obowiązują tylko te terminy urlopowe, które się ustalało w listopadzie roku poprzedniego.Mogłyśmy więc poplanowac sobie nasze spotkanie dowolnie, jak tylko było to mozliwe. Wiadomo, ze punktem pierwszym bylo ŁAŻENIE PO SKLEPACH czyli córkowo-mamine zakupy bez wściubiania niepotrzebnie męskiego nosa - ach co za frajda i odpoczynek!!! Ogladanie Weihnachtsmarkt - sama TA czynnosc wymaga dodatkowego, dokladnego opisu. Wspólne kolacje z Glühwein - czyli grzanym winem z przyprawami i z moim sernikiem wiedeńskim oczywiscie. Wycieczka do Düsseldorf na aktualną wystawę sztuki współczesnej w Kunst Palast.Pogoda nam sprzyjala i cieszyłysmy sie tym naszym świątecznym spotkaniem niebywale i smutno nam bylo sie rozstawać.

Tak mi sie zrobilo niespotykanie pusto w domu. Gdy wróciłam ostatniego dnia z lotniska, gdzie mój Mikołaj ulokował sie był na powrot w podniebnym zaprzęgu, zaczełam chodzić po mieszkaniu i patrzeć ze smutkiem na pościelone lóżko, w ktorym córka spała, na jej ręczniki wiszące samotnie w łazience, na filiżankę niedopitej herbaty pozostawionej na stole przed miejscem, na ktorym siedziala........

Czy tak się tęskni za Świętym Mikołajem ...............?

Już umawiamy się na następne spotkanie.

No comments: