21 Feb 2009

MÓJ UKOCHANY TATO JUŻ NIE CIERPI

ODSZEDŁ 21.02.2009


Nie będzie mnie tutaj przez jakiś czas, wybaczcie.

19 Feb 2009

First

Prawdopodobnie znalazłam najodpowiedniejszą formę do pisania bloga. Będę się cieszyć, gdy ktoś z polskich bloggersów  mnie znajdzie, zainteresuje się i rozpocznie korespondencję.Mieszkam i pracuję w Niemczech od dziewięciu lat. Moje zajęcie zawodowe nie jest ani ciekawe ani nie daje dobrego dochodu i mimo, ze osiągnęłam już wiek dojrzały ciągle mam głowę pełna marzeń o usamodzielnieniu się na tyle, żeby móc wieść swobodny i szczęśliwy żywot.

16 Feb 2009

FATZKE - facet, błazen, fircyk

W mieście, w którym mieszkam, w Essen znajduje się główna siedziba popularnego w Niemczech Domu Towarowego KARSTADT.Założony przez Rudolfa Karstadt 14 maja 1881 roku,ze swoimi 122 filiami i 60.000 m² jest to największy w Niemczech a drugi co do wielkości w Europie Dom Towarowy. Szczyci się jakością prezentowanych wyrobów wszelkich typów, stałością cen, ciekawymi wyprzedażami , fachową i wyrozumiałą obsługą, taką co potrafi mądrze doradzić, pomagać w przymierzaniu odzieży a nawet zakładać buty na stopy klienta, jeżeli ten sobie tego życzy, pomagać dobierać wlaściwy sprzęt itd, itp.Mój małżonek posiada złotą kartę stałego klienta Domu Karstadt czyli jest traktowany jako VIP z czego jest naturalnie bardzo dumy. Zakupowy vip oczywiście. Każdy stały klient otrzymuje dodatkowe bonusy i rabaty, może gromadzić punkty dobrze premiowane albo zaciągać kredyty w ich elektronicznym banku a nawet znaleźć ciekawe oferty urlopowe.

Ale ja chciałabym z okazji zbliżającego się (23.02.2009) ROSENMONTAG, czyli Święta Końca Karnawału opisać pewne satyryczne zdarzenie, którego początek zawiązany jest z datą dzisiejszą, tzn. 16 lutego roku 2007.

Pewna moja znajoma, Pani Ressel, uwielbiała robić w Karstadzie zakupy namawiając do nich swego męża, gdy ten nieco się nudził po przejściu na emeryturę.A że Pan Ressel, jak to wiekszość mężów nie przepadał za taką formą spacerów, zasiadał sobie ku zadowoleniu małżonki, na ustawionych po całym sklepie kanapach przyglądając się ludziom albo drzemiąc. Moja znajoma biegała do woli po działach zadowolona nieograniczoną wolnoscią i tym, że nie musi martwić się co robi jej osamotniony mąż, czekający spokojnie na umówionej sofce.I jakież było jej zaskoczenie, gdy dnia 31 Sierpnia 2007 roku otrzymała pismo nastepującej treści,( przetłumaczone pracowicie przeze mnie na Wasz karnawałowy użytek)

Nagłowek:

KARSTADT - najlepsze zakupy w mieście

Warenhaus GmbH

Theodor-Althoff-Str.2

45133 ESSEN

TEl....................

SZANOWNA PANI RESSEL

W ostatnich sześciu miesiącach Pani Mąż spowodował niestety pewien niepokój w naszym Domu Towarowym.My nie możemy niestety tego dlużej tolerować i jesteśmy zmuszeni wobec Obojgu Państwa zastować zakaz wejścia na teren naszego Domu Towarowego.

Poniżej uzasadniamy naszą decyzję rekonstruując incydenty, które zebralismy według kolejności zdarzeń. Są to notatki służbowe naszych pracowników, opis zapisów taśm z kamer ochronnych i relacje świadków:

16 luty - Wziął 24 pudelka prezerwatyw z regału i rozdzielił bez namysłu po wózkach na zakupy naszych innych klientów.

2 marzec - Nastawił alarmy wszystkich budzików w dziale z zegarami tak, że wszystkie po kolei dzwoniły co 5 minut.

7 marzec - Oznaczył kroplami 100 procentowego soku pomidorowego drogę do damskiej toalety.

19 marzec - Oznakował szyldami " OSTROŻNIE - ŚWIEŻO UMYTE" - cały dział wyłożony wykladziną dywanową.

4 kwiecień - Zbudował namiot w dziale CAMPING i zapraszał innych klientów do środka polecając uprzednio zabrać z działu POKRYCIA ŁÓŻKOWE - poduszki i kołdry.

15 maj - Gdy jeden z naszych urzędników zapytał, czy może mu w czym pomóc, zaczął płakać i szlochać: " Czy mogą mnie wasi ludzie po prostu zostawić w spokoju?"

23 maj - Stanął przed jedną z kamer obserwacyjnych i używał jej jako lustra do dłubania w nosie.

4 czerwiec - Na Dziale Sportowym naciągał łuk do sportów zawodowych mierząc do pracowników i pytając czy można im zaaplikować domowe środki antydepresyjne.

10 lipiec - Skradał się wzdłuż wszystkich działów i śpiewał głośno melodię z filmu MISSION - IMPOSSIBLE.

3 sierpień - Schował się za stojak z odzieżą i gdy jakaś klientka przechodziła w pobliżu wołał - " Weź mnie! Weź mnie! "

6 sierpień - Podczas naszych komunikatów nadawanych przez głośniki rzucał się na podlogę i przyjmując pozycję embrionalną wołał histerycznie: "Oh, nie! Nigdy więcej takich głosów!"

I niestety, to nie ostatni przykład:

18 sierpień - Zamknął się w przymierzalni, odczekał jakiś czas a następnie głośno wołał:" Hej! Tutaj brakło papieru toaletowego"

Z WYRAZAMI SZACUNKU

(podpisano ) Główna Administracja Domu Towarowego KARSTADT, Zastępca Kierownika Servisu i Logistyki, Peter Wolf.

I to byłoby na tyle.

Do spotkania w pochodzie karnawałowym w Köln. Będę przebrana za jeden z maszkaronów o masce murzyńskich braci syjamskich, patrzcie uważnie.

Wasza Nina

14 Feb 2009

Dwa opowiadania pt.DUET

KOBIETA Z BILETEM WOLNEJ JAZDY - opowiadanie pierwsze

"Wspaniałe jest szczęście:

trwałe i silne,

delikatne i kruche,

promieniujące i drogocenne -

jak kryształki śniegu,

które w słońcu świecą"

"Ty moje szczęście, ty mój ptaszku ukochany, ćwierkający do mnie przez telefon. Przesyłam Tobie kartkę z taką krótką strofką o szczęściu. Jestem pewny tego, że jesteśmy i będziemy ze sobą szczęśliwi.Ich liebe Dich....."

Schowała kiedyś tą kartkę do ulubionej książki, którą przywiozła ze sobą z Polski jak największy skarb, niosący nadzieję na odmianę.

Jego monotonny choć ustabilizowany żywot przerwała nagła śmierć żony.Pozostała mu na wychowaniu jedyna, dojrzewająca córka.Czuł się bezradny, opuszczony, samotny ze swoimi codziennymi problemami, które do tej pory pozostawiał do rozwiązania żonie.Czasem w myślach wściekał się na nią:

Jak ona mogła go tak zostawić!?

Czemu nie dbała o siebie, nie chodziła do lekarzy?

Jak mogła dopuścić, żeby w jej łonie rozwinął się guz wielkosci główki niemowlęcia?Nie mógł pojąć, dlaczego tu, w Niemczech, w państwie o najlepszym systemie zdrowotnym na świecie ona tak bardzo bagatelizowała swoje zdrowie? Nienawidził ją za to, że jego, troskliwego i zapobiegliwego męża tak lekkomyślnie opuściła zostawiwszy mu z lekceważeniem, na głowie wszystkie życiowe problemy i nieustanną, drobiazgową pielęgnację grobu, za którą nie będzie przecież dodatkowo płacił specjalistycznej firmie.

Och, jakże czuł się samotny!

Pewnej bezsennej nocy snuł wspomnienia z dzieciństwa przypominając matczyne opowiadania o starej, ojczystej ziemi pozostawionej gdzieś w dzisiejszej Polsce............

- Tak, Polka! To będzie doskonały wybór - wykrzyknął spontanicznie, sam siebie zaskakując tą nagłą , emocjonalną, nocną reakcją.

Rankiem, nie myśląc już o tym, że raptem tydzień upłynął od pogrzebu, wyszukal numer telefonu do biura matrymonialnego, dysponującego ofertami z Polski i porozmawiał z pochodzącym z Polski znajomym z pracy, prosząc o pomoc.

Bardzo szybko przysłano mu trzy oferty ze zdjęciami z biura a kolega podał adres swojej rodziny w Polsce. Wielce go ucieszył taki obrót sprawy:

- Może Coś się znajdzie!! Tak, Polka - mruczał pod nosem.Taka będzie najlepsza - Polki są posłuszne i pracowite. Zanim nauczy się języka, o ile w ogóle, zanim się usamodzielni upłynie wiele lat......Będzie robić co ja chcę i jak chcę!Te myśli nie opuszczały go przez najbliższe dwa miesiące, pozostale do wyjazdu.

Urlop spędził intensywnie. Spotykał się ze wszystkimi kobietami, które podsuwano mu jako potencjalne kandydatki, aż w końcu ujrzał ją!Od razu zdecydował:

- Ta bedzie w sam raz.

Była ładna, skromna. Jeszcze młoda - pomyślał nawet o potomstwie, mimo że piećdziesiątkę skończył już jakiś czas temu. Robił wszystko co mógł, żeby tą kobietę do siebie skłonić gdy zauważal, że się wacha. Zostawił jej sporą sumę pieniędzy, wiedząc, że musi załatwić wiele spraw, zanim do niego przyjedzie. Dzwonił codziennie i sięgając do znanych , niemieckich poetow,codziennie wysyłał kartki wierszowane prosząc uprzednio kolegę z pracy o ich tlumaczenie.Liczył dni do ich pierwszego spotkania w Niemczech.

Przyjechała.

Natychmiast, jakby bał się, że mu ucieknie pozostawiając go sam na sam ze straconym czasem, złożył dokumenty do Urzędu Stanu Cywilnego. Na ślub czekali dwa miesiące. Zabierał ją na wycieczki, obrzucał prezentami, zaskakiwał śniadaniami do łóżka.....

Ślub wszystko w nim odmienił. Gdy tylko nie odpowiadała mu jej samowola w sprzątaniu, przestawianiu drobnych mebli czy przedmiotów, podnosił krzyk.Awanturował się, gdy natychmiast po powrocie z pracy nie zastawał nakrytego do posiłku stołu i gotowych do podania potraw lub na pranie zrobione w nieodpowiednim dniu.

Nie interesowała go wcale albo mile łechtała jej przerażona mina. Podniecał go jej strach. Nie pozwalał jej wychodzić z domu nie pozostawiając wejściowego klucza i telefonując do niej kilkakrotnie w ciągu dnia.Nie życzył sobie aby zbyt często wydzwaniała do rodziny w Polsce a krzykiem przerywał te rozmowy, które trwały dlużej niz pięć minut.Nie umiała do niego podejść właściwie, żeby poprosić o zakup jakichś drobiazgów do ubrania.

- Przerabiaj sobie na mniejsze to, co pozostało po mojej żonie albo noś te rzeczy, które na mnie są za małe - wykrzykiwał.

Codzienne zakupy robił sam.Nigdy też nie dawał jej pieniędzy.Nie pozwalał nosić jej torebki, ani tej, którą z sobą przywiozła ani też nie kupował jej innej uznając, że te elementy nie będą jej potrzebne. Po kilku miesiącach zorganizował jej pracę fizyczną przy obsłudze najgorszej maszyny, jaką posiadało przedsiębiorstwo, w którym zajmował wysoką pozycję i odtąd stale miał ją na oku. Nie zezwalał na zalożenie konta w banku a jedyną wartościową rzeczą, jaką mogła mieć przy sobie była karta abonamentowa na przejazdy. Uważał, że jest dla niej dobry. We wszystkie święta składał jej życzenia i czule całował. Czasem kupowal skromny bukiet kwiatów, który mogła podziwiać wstawiony w modny wazon na stole. Nie rozczulał się nad nią i nie zastanawiał, że chodzi smutna. Czasem zwracał się do niej

- Kochanie -

Kiedyś do Polski posłal jej przecież kartkę z fragmentem wiersza:

" Wunderbar ist das Glück:

Fest und stark, zart und zerbrechlich,

strahlend und Kostbar-

wie Eiskristalle,

die in der Sonne leüchten!"

Wszystko jest takie oczywiste.



DAMA Z KSIĄŻKĄ - opowiadanie drugie

Ruchomymi schodami jechali milcząc na ostatnie piętro księgarni.Gdy dotarli, przyspieszyła kroku i nie oglądając się na nikogo, pewna siebie podeszła do jednej z półek w dziale beletrystycznym. Odprowadzał ją ciepłym wzrokiem patrząc na jej dostojną postać . Widział, jak jej wzrok badawczo przesuwa sie po jednym z rzędow książek , zatrzymuje się uspokojony i zastyga na moment w zastanowieniu.Usmiechnęła się subtelnie i delikatnie pieszcząc palcami wysunęła jeden z woluminów, zniżyla głowę, jakby modląc się nad jego kartami.

Ach, jakże on ją kochał!

Byli małżeństwem od ponad dwudziestu lat a jego umysł nadal szalał z rozkoszy na samą myśl o tej pięknej kobiecie.Pełna sukcesów, choć całkowicie absorbująca adwokacka kariera pochłaniala jego czas i wdzięczny był tej zjawiskowej kobiecie, że zechciała być jego żoną. Wdzięczny, że zawsze, gdy późnymi wieczorami wracał do obszernego, wygodnego domu czekała na niego tak samo zachwycająca i elegancka jak w dniu , w którym ujrzał ją po raz pierwszy.Jego życie wypełnione było bez reszty spotkaniami z klientami, współpracownikami, uczestniczeniem w rozprawach sądowych czy zawodowych kolacjach przeciągających się często do późna.A ona zawsze na niego czekała otaczając się jedynie coraz intensywniej pęczniejącą biblioteką.Niewiele rozmawiali i nie wychodzili razem ani też nikogo nie gościli w swoim domu. Pozostawiał jej do dyspozycji sporą sumę pieniędzy nigdy nie rozliczając z wydatków. Pragnął, żeby o siebie dbała.Rankami pozostawiał ją spiącą a wieczorami spoglądał, jak wytwornie ubrana, z doskonałym makijażem i wypielęgnowanymi palcami, pozdrawiając go tylko z daleka oddaje się całkowicie, ekstatycznie kolejnej lekturze. Wydawało mu się, że jej odzienie lub nastrój wyrażany nieustannym milczeniem bądź tajemniczo iskrzącymi oczami i mocniej falującą piersią ma nie tyle związek z czytanymi książkami co z jej delikatną naturą i małomownością.

Zwykle ulegal jej prośbom i przywoził ją do największej i najlepiej w mieście zaopatrzonej księgarni.Wjeżdżał z nią na ostatnie piętro by zostawiać samą i obserwować jak wnika w ten świat nie żegnawszy się ni słowem, milcząca, piękna, ukochana.

Dziś patrzył na jej smukłą postać. Patrzył, jak długim, lekkim krokiem, w lakierowanych butach na delikatnych, podobnych jej nogom obcasach idzie bezszelestnie po miekkiej wykładzinie w kierunku pustej kanapy, na maleńki stoliczek odkłada wybraną książkę.Odkłada ostrożnie, jakby bojąc się urazić.

Osuwa z ramion sięgający łydek płaszcz ukazując swoje piękne kształty podkreślone jedwabną, liliową suknią. Widział jak zasiada zakładając nogę na nogę lekkim, pelnym erotyzmu ruchem, jak przerzuca długie, lśniące perłowo włosy w tył zgrabnej głowy podkreślonej delikatnie migocącym w świetle złotem lańcuszka. Patrzył, na jej ręce dotykające lekko opuszkami powierzchnie stron lub przesuwające się po nich całą powierzchnią jakby przygotowując, oswajając kolejne kartki. Patrzył na jej piękne , niebieskie oczy iskrzące czytanymi wyrazami, jej zmysłowe, muśnięte rubinową pomadką usta to nabrzmiewające z wolna, to subtelnie drgające kącikami.

Tylko w takich momentach mógł ją taką widzieć. Tak bardzo ją kochał.

6 Feb 2009

Opowiadanie pt. O TROJANACH, BANANOWCU AMERYKAŃSKIM I O TYM, JAK Z CIOCIĄ KRYSIĄ ZOSTAŁYSMY TERRORYSTKAMI - opowiadanie na Karnawał

O zagrożeniach ze strony trojanów, robaków, wirusów i innych tym podobnych ludojadów wie każdy użytkownik sieci internetowych. Ja nie jestem specjalistą w tej dziedzinie i nie będę dawać rad, jak się ustrzec i uniknąć pewnej śmierci co najmniej myszy, procesora albo zapiskow. Zlodziejstwo powstalo razem z ludzkością, karane radykalnie cięciem przez niektóre nacje do dnia dzisiejszego. Podglądanie zaś nie jest karalne a szpiegowanie owszem, ale tylko w niektórych przypadkach. Przyznaję bez bicia, że sieci netowej używam po laicku, traktując li tylko, jako narzędzia zdobywania wiedzy i szybkiego kontaktu z ludźmi, których mi często , zwłaszcza tych przez duże " L" brakuje. Pisałam kiedyś o tym, że komunikatora GG używam już tylko pod pewnymi zawoalowaniami, żeby ustrzegać sie natrętów i szukających darmowych sx-kontaktów żonkosi.Ale od początku.

Mam ci ja sobie Ciocię Krysię, którą bardzo lubię, jednak kontakty mamy ograniczone odkąd zamieszkałam za zachodnią granicą i odkąd moja Ciocia szczęśliwie ( ku mojej zazdrości !!!! ) przeszła na bardzo wczesną emeryturę i postanowila zwiedzic trochę świata bawiąc tu i tam u swojej rozproszonej po tymże rodziny. Udało się nam spotkać tego roku w styczniu. Spotkanie ubarwione śmiechem, oglądaniem familijnych zdjęć bylo rownież pelne wspomnień kulinarnych, jako że Ciocia Krysia uwielbia rozkoszować się przygotowywaniem potraw, wkładając w to sporo serca. Na nasze spotkanie przygotowalam przez siebie upieczone, niemieckie ciasto bożonarodzeniowe Stolle a Ciocia swoje osobiste, amerykańskie odkrycie. Nie miałyśmy wówczas czasu, żeby wymienić sie przepisami więc spotkanie zakończyło sie umówieniem na wymianę mailową. Pożegnałysmy się szczęśliwe i wrócilyśmy do swojego normalnego życia.Przed trzema tygodniami spostrzegłam, że nie mogę mimo wielu prób wysłać jej mojego przepisu.Stale odpowiadała mi automatyczna maszynka,że skrzynka Cioci jest przepełniona. Wydało mi się to trochę dziwne, no ale tak przecież bywa z zaniedbaniami.Powiadomiłam ją o tym fakcie przez GG. I nic. Brak odpowiedzi. Aż tu ni stąd ni z owąd wskakuje mi po zalogowaniu się na komunikator jej stara informacja, dokładnie sprzed 3 tygodni z przepisem na amerykański bananowiec i ze zdziwieniem w dopisku, że niby co ja to wymyślam, jej skrzynka mailowa jest duża, ma .... GB i ma dobry komputer i że ona do mnie wypisuje na GG i stracila już cierpliwość.......

Gdy tylko odczytałam tę wiadomość, komunikator pokazał mi jeszcze dwie inne przesyłki - jeden od mojej córki z linkiem na zdjęcie, komuniakt z tą sama datą, co od cioci, czyli stary ) i jeszcze, jakby niedostarczony list , który sama do mojej córki wówczas wysyłałam z opisem mojego snu ( córka zbiera takie zapiski ) w którym była mowa o locie samolotem do Londynu przy Egipt! Tak! Przez Egipt!Na zdjęciu przesłanym przez corkę był dziwaczny scyzoryk o kilkudziesięciu ostrzach, ktore to zdjęcie znalazła była w necie ( czasem przesyłamy sobie rozmaite śmiesznostki dla poprawy humoru )

Zaskoczona całym tym GG - owym zamieszaniem opowiedzialam o wszystkim osobistej ochronie czyli mężowi.

- Ochrona antyterrorystyczna wyłapala wasze listy i po przeanalizowaniu wypluła z powrotem - odparl ze znawstwem, jak zwykle racjonalnie myślący , dobrze poinformowany małżonek.

Od wczoraj net działa mi , jak zamulony. Czyli co? Jestem na widelcu!!??

Tylko nie wiem co zaważyło - 4 banany albo może 1 szklanka rodzynek czy mała puszka ananasow w krążkach?

Oceńcie sami - przepis na bananowiec podaję na moim blogu - kuchennie, niestety nie sprawdzony! Ze strachu!!

I tu odezwa do stale czuwających krasnali bezpieczeństwa!

Może przez te 3 tygodnie, może a nawet na pewno próbowaliście co z tego "ciasta" wyjdzie!! No to bardzo was proszę napiszcie chociaż czy smakowalo! Ciocia Krysia sie ucieszy! Wasza Nina

2 Feb 2009

Y TEMPERAMENTO

ROBERTO FONSECA. Postać fascynująca.Charyzmatyczny pianista i kompozytor jazzowy.I to o moim jego muzyki poznawaniu chcę napisać.Może dlatego, że karnawał. Może dlatego, że jakos mi smutno na duszy i szukam sobie sposobu na entuzjazm.Rozgrzanie nerwów.Lekki rausz.

Jaka szkoda,że nie można ( albo nie wiem jak można ) pokazać Wam JAK gra na łamach tego bloga.Mogę zaproponowac jedynie odszukanie w youtube

Zetknęłam się z jego muzą w ubiegłym roku. Przypadkowo.W Essen rokrocznie odbywa się Festiwal Fortepianowy, ktorego organizatorzy starają sie zaprosić do trwjącego przez niemal cały rok koncertowania wybitnych pianistow i nie tylko klasyka jest prezentowana.W roku 2008 mogłam uczestniczyć w dwu wybitnych prezentacjach, Chick Corea i Roberto Fonseca Group.

Przeglądałam w necie ofertę programową i zobaczyłam obok, nic mi wówczas nie mówiącego nazwiska, miłą, usmiechniętą twarz ciemnoskórego młodego mężczyzny w malym, czarnym kapelusiku ze skóry. Ten portret przywołał moje wspomnienia z innego festiwalu Essen Oryginal z 2003 roku i koncert na wolnym powietrzu grupy Buena Vista Social Club. Dwudziestopięcioletni Roberto prezentował sie tak jak we fragmencie z YouTube pt: BVSC-La Musica Cubana -(JLP jazzfestival 1) i z tym samym, nieżyjacym już Ibrahimem Ferrer.

Zaglądnijcie proszę.

Pamiętając ich piekną, autentyczną grę, żywiołowość wiekszości wiekowych już muzków, publiczność podniecaną niecodziennie, podrywaną do tańca przez tego młodego czlowieka i jego fortepianowe perełki postanowilam, że muszę koniecznie posłuchać jego już samodzielnego koncertu.

I zostałam U W I E D Z I O N A. W Grillo Theater w Essen!Na promocji debiutanckiej płyty ZAMAZU. I to w obecności osobistego małżonka, który nic o owym uwiedzeniu pewnie nie wie.

Mała salka tego teatru szybko sie zapełniła. Na scenie staly zwykłe instrumenty muzyków. Czaiło się wyczekiwanie nieznanego.Światla pogasły.Jeszcze tylko paru spoźnionych reporterow śpiesznie zajmowało miejsca w pierwszym rzędzie. Muzycy weszli luźni, uśmiechnięci ale jednocześnie skupieni. Na końcu Roberto Fonseca przyodziany w ogniste oczy, uśmiech szczery, niebotycznie szeroki, pełen perlistych ,śnieżnobiałych zębów. Usiadł lekko, bezszelestnie przy swoim fortepianie, ułożyl ręce na klawiaturze......gestem tym uzyskując TO, czego pragnie każdy artysta - absolutną ciszę....... ..Zagrali

YouTube roberto fonseca y temperamento

Roberto Fonseca. Jego wirtuozeria, charyzma, emanacja niesamowitą energią, charakterystyczna gra z głową odchyloną silnie do tyłu, całym ciałem, czasem unosząc do klawiatury kolano prawej nogi, jakby chciał dodać jej brzmienia swojego ciała.

YouTube - Roberto Fonseca Zamazu Tour Bucharest 2008

Ten genialny muzyk urodzil się w Hawannie w ubogiej rodzinie w 1975 r.Starał się w dzieciństwie towarzyszyć muzykującej mamie, szybko zauważony zastąpił, zmarłego w 2003r słynnego Rubena Gonzales, pianistę Buena Vista Social Club. Gra ze starymi herosami cubana jazz - Omera Portuondo, Guajiro Mirabal, Cachaito Lopez i z amerykańskimi gwiazdami jazzu / Herbie Hancock, Wayne Shorter, Michael Brecker, Brian Blade /

W swojej tworczości czerpie pomysły z rdzennej, ludowej muzyki kubańskiej łącząc ją intrygująco z jazzem, Jungle, drum and bass, klasyką i soulem nigdy nie zapominając o swoich afro-kubańskich korzeniach.

A na koniec taki fragment dla Was, jeżeli zechcecie sobie posłuchać

You Tube- pt Roberto Fonseca, trwajacy 6 min 03 sek.

PS. W tym roku w Niemczech będzie koncertował w kilku miastach, choć jego tegoroczne plany są otwarte. M. in. Kassel 29 lipca, niestety, jego strona netowa nie podaje jeszcze w jakim miejscu.Może ktoś zaprosi go do Polski?

Pozostając w klimacie tej z temperamentem powstałej strony świata, na moim blogu - kuchennie, przedstawiłam przepis na drink z Tequilą pt CUDOWNA MARGERITA JAZZBUNT. Serdecznie zapraszam.

1 Feb 2009

ALBUM

Na małych powierzchniach prywatnych fotografii

świat nie jest taki zły

rozmawia ze mną prostymi zdaniami

spokojnie bawi się moją pamięcią

czasem pokazuje kwiaty kwitnące

od lat

takie same

inne znaczenie gestów

patrzy mi długo w oczy

nic nie ma do ukrycia...