4 Aug 2009

ZAKURZONA LITERATURA

Moja dłuższa w blogowych pieleszach nieobecność nie oznacza, że rozleniwił mnie czas kapryśnego lata.Co TO, TO nie!!!Mąż uległ wreszcie moim namowom, choć ulegać zdarza mu się rzadko i udalismy się w podróż po okolicznych sklepach meblowych.Lecz to nie TEN rodzaj podróży był przedmiotem moich próśb i marudzeń. Wspomniany przedmiot to ni mniej ni wiecej tylko bezradność wobec narastających, z siłą przemian górotwórczych, zwałów książek, filmów, albumów i wszelkiego, rozmaitego wydawnictwa.Przez osiem lat ( słownie osiem ) pewna, niebywałej wytrzymałości kanapa służyła za oryginalny regał. Przy czym, stale postepujący ruch górotwórczy powodował rozpełzanie się wspomnianych zwałów poza ów oryginalny regał.Każde autorskie dzieło żyje przecież swoim własnym życiem, dopóki nie zaczyna żyć w nas.Nie ruszone naszą ręką, nie ożywione myślą może w ten desperacki sposób próbuje nas sobą zainteresować?Ale jak ja , natchniona do sięgnięcia po tą czy ową żywą naturę, mam to zrobić, stojąc bezradnie w progu drzwi do mojej rozpełzłej............biblioteki? Ale już mam!!! Specjalny, książkowy regał o czterometrowej długości i wysokości podsufitowej.W końcu na wystawie sklepowej poukładano na jego półkach 30 - kilogramowe worki z ...cementem , jako że niby wytrzymały ma być. Mam nadzieję, że nie ugnie swych nóg, jak jego starszy sąsiad ze ściany przeciwległej. Choć jeszcze stoi, biedaczysko, ale mocno powykrzywiany artretyzmem.
Jak ja uwielbiam takie momenty!!!Układanie gromadzonych prze lata książek na półkach. Oglądanie ich na nowo albo, ba, rozpakowywanie z radością i okrzykiem, A TO TEŻ kupiliśmy!!!???
I tak, z biegiem dni i układanych na półkach książek naszły mnie pewne refleksje, dotyczące polskiej literatury w Niemczech i jej tłumaczeń.Nie mamy się czym pochwalić, niestety.Najczęściej wznawianym tłumaczeniem jest jedynie "Quo vadis"
Sienkiewicza. Wydawane bardzo porządnie, w twardych okładkach i na dobrym papierze, rozprowadzane w sieciach discontowych typu ALDI czy PLUS!!! I to co najmniej jeden raz w roku za naprawdę niską cenę ok 3 Euro!!! Cena przeciętnego tomu, wydanego w podobny sposób i sprzedawanego w księgarniach to 20 - 30 Euro.Można kupić taniej wydawnictwo kieszonkowe ( tutaj cena ok 10 Euro )ale na takie trzeba poczekać ok. pół roku od debiutu rynkowego danej pozycji.Powieści wybitne ( w domyśle te dobrze sprzedające się ) często dopiero po kilku latach doczekują się swojego kieszonkowego, taniego wydania.
Kilka lat temu ukazały się bodaj dwie pozycje Ryszarda Kapuścińskiego - CESARZ i HEBAN i , co muszę koniecznie podkreslić, rozeszły się jak przysłowiowe, ciepłe bułeczki!! Mam kilkoro niemieckich znajomych, z którymi mogę o książkach, równiez polskich autorów, porozmawiać, a którzy pytają mnie zawsze, gdy wracam z Polski, co też takiego ciekawego sobie stamtąd przywiozłam i gdy wymieniam im nazwiska , wzruszają jedynie ramionami. Choć przytaczam autorów współczesnych, których w Niemczech się wydaje, Tokarczuk, Grochala,Krall, Marek Krajewski. W odpowiedzi widzę tylko znudzone miny.LEM!!! Tak, ten twórca jest tutaj doceniany, lecz tylko przez pokolenie wieku średniego. Ktoś tam, kiedys pochwalił mi się tomikiem wierszy Szymborskiej. I to tyle!! KONIEC!!! NIC WIĘCEJ!? Dlaczego? Próbowalam zadać pytanie. I usłyszalam, że polska mentalność, która jest tak bardzo czytelna we współczesnych, polskich powieściach, odbierana jest jak nudziarstwo. Brak ponadczasowości, uniwersalizmu a w zamian zaściankowość.Tak nasi polscy powieściopisarze są oceniani przez przeciętnego , niemieckiego czytelnika.
Wpadła mi kiedyś w ręce praca Marcela Reich-Ranickiego - tutaj
okrzykniętego : bezbożnym papierzem literatury!! Praca o literaturze polskiej w Niemczech i jej tutaj postrzeganiu pt "ERST LEBEN, DANN SPIELEN " co tłumaczę : " Najpierw żyć a później się bawić ", która ponoć ukazała sie w Polsce niedawno. Zapisalam sobie pewien niewielki cytat, ktory tutaj pozwolę sobie przetłumaczyć: " Stale zabiegam o zrozumienie polskiej literatury, stale reklamuję.Jednak jestem tego świadomy, że rezonans na tą literaturę w Niemczech zarówno w latach ubiegłych, jak i obecnie jest marny.Ma to różne podstawy.Najważniejszą są okoliczności historyczne i polityczne a dokładniej nietypowa przeszłość Polski. Podobnie jak przed stu, ba , nawet dwustu laty polscy pisarze poczuwają sie do obowiązku twórczych poszukiwań wg hasła " NAJPIERW ŻYĆ, PÓŹNIEJ SIĘ BAWIĆ""
I jest to kwintesencja tego, co można o polskim charakterze odzwierciedlanym literacko a postrzeganym niemieckimi oczyma powiedzieć.
Spotkałam się jednak i z określeniem o literaturze polskiej - że " jest lepsza niż jej tutaj reputacja " albo na ten przykład ostatnia recenzja, którą udało mi się przeczytać we FRANKFURTER RUNDSCHAU 20.03.2009 o książce Olgi Tokarczuk " BIEGUNI ", która ukazała się tutaj pod tytułem UNRAST ( co można przetłumaczyć jako " NIEPOKÓJ")- Ina Hartwig pisze - " Taka powieść nigdy nie zdobędzie niemieckiej nagrody " i dalej - " Szczęśliwi Polacy, skoro książki,takie, jak ta są nagradzane najważniejszymi polskimi,literackimi nagrodami".
Moją dzisiejsza puentą niech będzie kilka takich oto informacji:
Niemiec, Johannes Gutenberg w roku 1440 wynalazł metalową czcionnkę drukarską, która wywołala czytelniczy boom, pragnienie nauki i miłość do książki, trwającą nieprzerwanie do dziś. Niemcy zaś, z ich roczną produkcją ok 770 milionów książek ( przy 82 milionach mieszkańców ) zaliczani są do wiodącej, książkowej nacji świata.