20 Nov 2008

Opowiadanie pt. SABIHA

Sabiha jest mloda Kurdyjka.Filigranowa o pieknych dlugich, siegajacych kolan wlosach i o blyszczacych, duzych, czarnych oczach.Nie nosi na glowie chustki - wywalczyla to sobie, jak podkresla z duma.Jedynie nosi szerokie spodnice, bo spodni jej nie pozwalaja-

-Ale ta spodnica moze nawet byc, bo bardzo lubie w nich chodzic - opowiadala mi kiedys z radoscia

Pracujemy w tym samym przedsiebiorstwie .Zaczynalysmy obie w tym samym okresie.Obie przyjezdzalysmy do pracy tym samym busem i najczesciej siedzialysmy obok siebie.Sabiha w jakis sobie tylko wlasciwy sposob przylgnela do mnie.Moze dlatego, ze wyczula moja slabosc - tzn moja nikla znajomosc jezyka niemieckiego na poczatku, moze dlatego, ze czula sie calkowicie wyobcowana , bo mimo, ze mogla spotkac wiele Turczynek jadnak jej pochodzenie warunkowalo jej wyobcowanie sposrod Turkow.Przez tych pare ladnych lat wspolnych dojazdow wiele mi o sobie opowiadala, mimo, ze nie mam w zwyczaju wypytywac.Wiele lat temu jej ojciec, zostawiajac zone i jedenascioro dzieci uciekl do Niemiec i podjal prace na kopalni.Sabiha byla najmlodsza z rodzenstwa.Ich dom w Kurdystanie byl wybudowany , jak chyba wszystkie tam na kamienisto gorzystym stepie.Mieli tam jakies pole czy ogrod, ktory jej matka wraz z najstarszym rodzenstwem uprawiala, ojciec troche pieniedzy przysylal i tak udalo im sie przetrwac.Sabiha czasem pokazywala mi zdjecia z tych okolic.Prawde powiedziawszy nie moglam tych domow mieszkalnych zauwazyc. To byly tylko takie wieksze kupki bialych kamieni, troche drzew wokol, resztki cmentarza.Zniszczone przez walki partyzanckie, jak mi pozniej wyjasnila.Dla ojca Sabihy w Niemczech, podobnie jak i dla wszystkich Gastarbaiterow z tego regionu pojawila sie mozliwosc osiedlenia na stale .Sprowadzil wiec swoja zone i czesc dzieci, ktore nie byly jeszcze dorosle. Sabiha miala wtedy dziesiec lat.Jak mi opowiadala, zaraz wyslali ja do szkoly, co bylo dla niej straszliwie ciezkim przezyciem, ale jakos udalo jej sie zaliczyc podstawowe wyksztalcenie.Pozniej zaczela rodzina szukac jej malzonka. Ten kolejny, gwaltowny zwrot w jej zyciu nie bardzo sie spodobal ale zwyczaj pozostaje zwyczajem.Uratowalo ja przed przedwczesnym zamazpojsciem, jak sama opowiadala, kurdyjskie pochodzenie. Turcy i Kurdowie stronia tutaj od siebie, totez zaden Turek, ktorych jest w NRW bardzo duzo nie chcial jej za zone.Kurdyjscy pretendenci wymagali, by nosila chustke, czego Sabiha z kolei nie chciala.W koncu rodzina znalazla jej lagodnego mezczyzne ale w Turcji.Rodzina zorganizowala tureckie spotkanie, na ktore wybrali sie kawalkada samochodow z NRW do Kurdystanu.Slub jednak szybko nie nastepowal, bo Niemcy zaostrzyli pewne przepisy i jej przyszly maz musial wykazac sie komunikatywna znajomoscia jezyka niemieckiego a i zalatwianie osobistych dokumentow do takiego weselnego przedsiewziecia jest zmudne i wlasciwie mogloby byc tematem kolejnej opowiesci. Sabiha wiec " zaklepala "sobie kandydata na meza i wrocila do Niemiec.Nadal bylo w niej cos beztroskiego, radosnego ale tez poczula sie chyba bardziej dojrzala.robila plany, rozgladala sie za mieszkaniem.A ja caly czas moglam sluchac jej autobusowych opowiesci.Np o tym, jak wygladaja rodzinne odwiedziny - zlatuja sie np samolotami! z calych Niemiec do jej mieszkania i spia na rozlozonych dywanach.Miekki dywan lub wykladzina to jakby podstawowe elementy ich mieszkan.No i meble w kuchni.Kuchnia musi miec meble i inne dobre sprzety do robienia posilkow.Ubrania chyba skladuja na kupce bo czesto widzialam na niej dobrze pognieciony plaszcz lub spodnice, co nigdy jej nie przejmowalo. Czasami , gdy nie padal deszcz a oczekiwanie na Bus nieco sie przedluzalo to lubila siadac na ziemi, gdzies w katku przystanku, albo pod domami, jej obszerne kiece rozposcieraly sie wokol , a gdy wstawala nigdy sie nie otrzepywala tylko podskakujac i smiejac sie podbiegala do autobusu.Uwielbiala perfumy.Zawsze mnie wypytywala czy znam takie czy znowu inne.Pokazywala popsikane kartoniki z zapachami, ktore gdzies ze sklepow poprzedniego dnia zabierala i snula marzenia o ich posiadaniu.Cierpiala na brak pieniadza,poniewaz mieszkala jeszcze z rodzicami i prawie cala wyplate musiala oddac im, sobie zatrzymujac tylko kieszonkowe.

Lokalne gazety podaly, ze pewnej wiosennej nocy jakis Kurd zostal w bestialski sposob zastrzelony w poblizu osiedla, na ktorym mieszkal. No coz, mieszka ich tutaj bardzo duzo nie moglam przeciez przypuszczac, ze to nieszczescie bedzie mialo wplyw na losy Sabihy.Ktoregos dnia, dziewczyna nie pojawila sie w pracy.Wszyscy myslelismy, ze jakies kolejne przeziembienie, jako ze nie byla zbyt dobrze odzywiona, stale since pod oczami, blada cera......Smutno mi bylo czasem, gdy jej ulubione miejsce w autobusie, gdzie zawsze sadowila sie wygodnie i czesto przysypiala zajmowal ktos inny.Ale pojawila sie. Bez tych wesolych iskierek w oczach, bez perlistego smiechu, choc ucieszona, ze mnie widzi, zeby moc sie chyba komus " innemu " wyzalic. Zastrzelony Kurd byl jej kuzynem.Mordercami grupa nielegalnie przybylych z Turcji.Wygladalo to na wykonanie jakiegos wyroku, jak sugerowala.Opowiedziala mi o swoim najstarszym bracie, ktory pracuje jako dziennikarz w Ankarze, opowiedziala o nekajacych jej rodzine i bliskich nocnych napasciach na bloki osiedla w ktorych tutaj mieszkaja, na wybijanie kamieniami szyb, straszenie dzieci, o tym ze policja nie bardzo moze im pomoc.Sabiha juz bardzo pragnela swojego zamazpojscia, postanowila, ze bedzie szukac mieszkania w samym centrum miasta, gdzie patroli policji jest wiecej.

I czym wlasciwie jest emigracja? Po raz kolejny zadaje sobie to pytanie.Ludzie szukajac lepszych warunkow zycia, pokonuja czesto tysiace kilometrow. Chca budowac swoja mala stabilizacje, cieszyc sie zyciem, odkrywac swoje nowe intymne swiaty ale zabieraja przeciez ze soba swoja kulture, charaktery, zaleznosci, obawy a nawet dawny strach.Dla wiekszosci zmienia sie tylko nieznacznie ich stan posiadania kilku rzeczy materialnych wiecej, moze paru doznan, moze jakies troche lepsze wyksztalcenie dane dzieciom.........

No comments: