28 Jan 2009

KARNAWAŁ

Na dzisiejszej przerwie rwetest był powszechny bo ktoś rzucił niechcący hasło KARNAWAŁ. Każdy pożądny mieszkaniec zachodniej części Niemiec bieże w nim udział. Mniej czy bardziej zaangażowany ale stara sie zaistnieć. W myśl obowiązującego tutaj porzekadła - " JEŻELI NIE BĘDZIE SIĘ GŁUPCEM PODCZAS KARNAWAŁU TO BĘDZIE SIE NIM PRZEZ RESZTĘ ROKU "

Dlategoteż każdy z moich kolegów, młody i starszy chcąc sprostać tej zasadzie wymyśla sobie jakieś zabawy ze znajomymi, odwiedza tzw. karnawałowe stodoły, żeby uczestniczyć w przedstawieniach przebierańców, śpiewać sprośne lub dowcipne piosenki, poprawiać sobie humor salwami bardzo glośnego śmiechu w czasie słuchania wiców wymyślanych z ogromną obfitością co roku.



Takie karnawałowe spotkania w " stodołach " są regularnie transmitowane przez tv WDR przez cały okres karnawału poczynając od Jedenastego, Jedenastego o Jedenastej Jedenaście ( o tajemniczości pochodzenia tej magicznej daty pisałam już w poście z 12.11.08 pt Elften, Elften um Elf), gdyż o tej godzinie, co roku na Starym Rynku pod Katedrą w Köln zbiera się pierwszy karnawałowy tłumek dowcipnisiów w rozmaitych przebraniach.Zarówno spotkania na Starym Rynku, w " stodołach " jak i organizowanie innych zabawnych obchodów i ostatecznie karnawałowego pochodu w Rosenmontag ( różany poniedziałek ) są przede wszystkim inicjatywą rzemieślniczych ferain - GILDE. Albo rodzin, które od wieków odgrywają te same postacie, ze względu na koszt całego jednego kostiumu - obecnie ok 5000 Euro.

Jak stara jest tradycja karnawału niemieckiego nikt nie był mi w stanie wyjaśnić, nawet moja ulubiona koleżanka Edith, ktorej mąż wywodzi sie z rodziny o ogromnych tradycjach i będąc rzemieślnikiem stoi jednocześnie na czele jednej z Gild.

Karneval, oznaczający z łac. pożegnanie z mięsem, przywędrował tutaj wraz ze zdobywcami ziem nadreńskich, starożytnymi Rzymianami. Niemcy nazywaja ten okres PIĄTĄ PORĄ ROKU - czego podkreślenie słyszę zawsze z ust moich znajomych. Określa się go tutaj również jako strząsanie kurzów przeszłości.



Zdjęcie starorzymskiej maski karnawałowej, ktore zrobiłam w Britisch Museum w Londynie

Historię karnawału w tej części Europy dzieli się na trzy etapy:

I - starożytny - Rzymianie odgrywali najczęściej sceny zamiany pana w niewolnika i niewolnika w pana.

II - średniowieczny - starcie z wielkim postem.

III - 1824 r. - współczesny / wtedy to ugruntowały swoją obecność trzy główne postacie kolońskiego karnawału - KSIĄŻĘ, CHŁOP I DZIEWICA /

Na początku II Wojny Świat. karnawaliści najczęściej wyśmiewali sie z Żydów. Później na kilka lat obchody karnawałowe zostały zawieszone by powrócić w 1949 do tego zwyczaju.

Współcześnie strząsa sie kurze przeszłości chodząc w przebraniu wieczorami i nocą po ulicach. Przy piwie bądź sznapsie doskonali się w knajpach stare przyśpiewki.Przebranie się i przywdzianie maski uprawniania do bezkarnego naśmiewania sie z innych a kwintesencją tych podśmiewajek jest KÖLSCHFEST - karnawał uliczny w Köln, ktory odbywa sie zawsze w ROSENMONTAG ( rożany poniedziałek ) przy udziale ok 1,5 mln osób, również gości - przebierańców z zagranicy.Wszyscy są mile widziani i pozdrawiają się słynnym karnawałowym HALAU.

Wszystkie Gildie po całorocznych przygotowaniach prezentują w charakterystycznych dla siebie ubiorach swoje humorystyczne podejście do aktualnych kwestii spolecznych i politycznych. Bardzo starym zwyczajem są stroje w charakterystycznym kolorze Preusischblau, zwanym też Königsblau / czyli pruski błękit lub królewski błękit /

Co roku wielogodzinny pochod wieńczy parada z " królewską " karocą, na której zasiada Król Karnawału wybierany corocznie.

Wszystkie Karnevalzügen ( pociągi ) rozdają, wyrzucając w kierunku stojącego wzdłuż paradnej drogi tłumu ogromne ilości słodyczy, kwiatów, czasem drobnych owoców lub zabaweczek.

W dzień po Rosenmontag organizowane są mniejsze paradu w dzielnicach i małych miejscowościach zaś koniec karnawału to udawana ceremonia pogrzebowa, będąca tradycją od ok 500 lat czyli nocne przedstawienie palenia kukły, zwana NOC ISKIER.

Od ośmiu lat, czyli od czasu, gdy zamieszkalam tutaj , w porze karnawału spotykały mnie rózne karnawałowe niespodzianki. A to np w jakims miejskim tramwaju, automat ogłaszajacy zwyczajowo nazwy przystankow zaczynał mówic śmiesznym głosem albo opowiadał wice lub spiewał, a to motorniczy coś zabawnego nawoływał, a to ktoś w pracy przebierał się za jakąs postać i wędrował po firmie rozdając słodycze.

O moich miłych karnawałowych obserwacjach moglabym opowiadać dużo. Na dzisiaj jednak chyba wystarczy a jako dodatkowy element tego opowiadania będzie zaproszenie Was wszystkich do karnawałowego stołu na mój blok kulinarny, do ktorego link mieści się po prawej stronie. Umieściłam tam przepisy na karnawałowe pączki z Köln, Niebo i Ziemię, Koloński Kawior czy wspaniały Tort Wiśniowy. Serdecznie zapraszam.



źródło www.epochtimes.de

Zdjęcie przedstawia szwarcwaldzkie pączki "Stefania" o tej samej recepturze co kolońskie i trzy figury, charakterystyczne dla karnawału w tej części Niemiec, zwanego FASTNACHT.

21 Jan 2009

Opowiadanie pt.MYSZEŃKA - Niby Bajka

Piotr, jak w każdy dzień powszedni, podążał zamaszystym krokiem przez puste jak zwykle ulice. Nie miał zbyt daleko do domu ale lubiał przyglądać się ludzkim twarzom, błękitniejącym raz słabiej raz mocniej od świateł komputerowych monitorów zza okien mieszkań. Na ulicach od dawna nie można było spotkać zbyt wielu mieszkańcow tego ogromnego miasta ale ludzie przestali zasłaniać swoje okna.Przecież wiekszość z nich nie posiadała dużych ilości mebli, bibelotów a nawet kwiatów w donicach.Nie warto było nawet zastanawiać się, jak kto sobie żyje.Bowiem wszystkich ludzi, dużych i małych, mniej czy bardziej znaczących dorosłych i dzieci interesował tylko jeden pozornie wspólny świat wirtualny.

Globalny przemysł zajmował się tylko produkcją komputerów i innych elektronicznie sterowanych urządzeń komuniakcyjnych. Pozostałe, mało użyteczne drobiazgi wyrabiał słabnący przemysł lokalny. Budownictwo mieszkaniowe niemal ustało bo i dzieci rodziło się coraz mniej.Ostatnimi laty trzeba bylo jedynie zatroszczyć się o wiekszą ilość azylów dla zwierząt domowych, których ludzie masowo się wyzbywali. O ileż ciekawszy i milszy był kontakt z internetowym wyobrażeniem zwierzęcia niż z jego rzeczywistą, często kłopotliwą, alergiczną nawet dla zmysłów obecnością.Zniknęły kwiaciarnie i szklarnie, bo nikt nie chciał przecież tracić czasu na pielęgnację roślin i tak chronicznie chorych od domowego, przesyconego szkodliwymi jonami powietrza.

Ludzie nie czuli się w żaden sposób wyizolowani bo kontaktowali sie ze sobą drogą elektroniczną. Czasem nie znali nawzajem swoich twarzy, swoich głosów ale to nie stanowiło przeszkody.A jakież było wygodne!

Piotr, podobnie jak inni, interesował się tylko nowinkami elektrotechnicznymi i uważał, że jest to normalne w dzisiejszym świecie. Z dziećmi wlaściwie też nikt już problemów nie miał bo i rodziło się ich coraz mniej, a te, które przychodziły na świat wychowywały się jakoś tak same, przed komputerami, przy pomocy internetowych bajań i elektronicznych obrazów. Ludzkość nareszcie wypracowała sobie swój własny, bezproblemowy, święty spokój. Wielu nawet nie musialo wychodzić z domów, bo ich miejsce pracy znajdowało sie we wnętrzu wlasnych, ukochanych komputerów.

Piotr jak zawsze, wchodząc do domu pozdrowił głośno żonę.

- Na obiad masz dzisiaj Gorący Kubek o nowym, serowym smaku - prawie jak founde - odkrzyknęła nie odrywając oczu od monitora, dumna ze swego odkrycia kobieta.

Gdy Piotr wychodził z toalety poczuł dziwny, nieprzyjemny odór.Przez chwilę nie mógł przypomnieć sobie, skąd go znał?..........

- Tu śmierdzi myszami! - zawołał z oburzeniem.

Zaskoczona niespodziewanym krzykiem żona Piotra wyłączyła swój laptop:

- Skądże tutaj nagle myszy?! Przecież wszystko już od dawna jest wysterylizowane i zabezpieczone przed pojawianiem sie jakichkolwiek zwierząt!!

Zapach jednak był.

Piotr postanowił natychmiast podzielić się swoim " znaleziskiem" na odpowiednim forum internetowym i zapominając o galopującym głodzie włączył swoje cacko. I nic. Cisza! Maszyna ani drgnęła.

- Co jest? - pytał sam siebie i zainteresował się sprzętem żony.

- A niech to szlag ! Ten też nie działa, mimo że żona przed chwilą coś w necie sobie czytala?!!

Zaskoczony sprawdził nerwowo modem i wszystkie złącza, zasilanie sieci całego domu. Teoretycznie wszystko było w porządku. Chwycił za słuchawkę telefonu stacjonarnego - brak sygnału.

- Handy!! - gdzie jest handy.

Gdy tak przeszukiwał wszystkie kieszenie i zakamarki, jak nagły zgrzyt hamulców podziałał na niego histeryczny pisk żony,

- Piiiiiotr!!!

- Zobacz, co znalazłam - już spokojniej dopowiedziała, gdy przybiegł. Na jej wyciągnietej dłoni leżał telefon komorkowy. Miał pogryziony wyświetlacz i wszystkie przyciski.

Nie działał też telewizor, nie funkcjonowalo radio.

Zdezorientowany, wściekły usiadł przed swoim komputerem próbujac jeszcze raz go uruchomić. Ale urzadzenie, uśmiercone jakimś niewyobrażalnym sposobem ani drgnęło.

Osłabły z bezsilności skrył twarz w swoich dłoniach próbując skupic myśli.

Jakiś szmer obudził go z odrętwienia.............

Na biurku, na owalnej nodze monitora przycupnęła małeńka, brunatna myszka. Przednimi łapkami przytrzymywała kawałek kolorowego kabelka i raz po raz go pogryzała.Przglądała się Piotrowi swoimi wyłupiastymi oczkami przekrecając co rusz ryjek, jakby sie ironicznie usmiechała.

- Czego chcesz ode mnie przebrzydły zwierzaku!!! - wrzasnął Piotr i podbiegł do okna gwałtownie odsuwając krzesło.

Ujrzał, jak z okolicznych domow wybiegają ludzie tu i owdzie tworzący grupki. Ulica od niepamiętnych czasów coraz bardziej sie zaludniała. Po gestach poznawał, że wszyscy rozmawiali najwyraźniej czymś przerażeni .

- Co się dzieje u licha? - mruknął do siebie pod nosem i wybiegł z domu.

Okazało się, że nie tylko on nie miał dostępu do wszystkich mediów ale tylko on czuł w swoim domu zapach myszy. Bezradny tłum zdawał się pytać jednym głosem - Co teraz będzie? Jedynym komunikatorem stała się na powrót żywa, ludzka mowa.

Nie wiadomo kiedy i skąd wyłonił się nagle policyjny, nawołujący z głośników radiowóz:

- PROSIMY O ZACHOWANIE SPOKOJU.OBECNIE JEDYNĄ FORMĄ KOMUNIKACJI SĄ POLICYJNE GŁOŚNIKI.W MIEŚCIE SĄ USZKODZONE WSZELKIE KABLE I ŁĄCZA.POLICJA UWAŻA,ŻE KTOŚ KIERUJE TYM SABOTAŻEM, BO ILEKROĆ AWARIE SĄ USUWANE TO NATYCHMIAST POWSTAJĄ NOWE W INNYCH MIEJSCACH.PROSIMY O ZACHOWANIE SPOKOJU I POMOC W UJĘCIU SPRAWCÓW.OBECNIE JEDYNĄ FORMĄ KOMUNIKACJI SĄ POLICYJNE GŁOŚNIKI..........

Tłum zastygł z przerażenia.Nikt nie odważył się nawet wypowiedzieć słowa.Tylko..............

- Kto ośmielił się pogwizdywać tak wesolo? - pomyślał Piotr podnosząc wzrok ku górze, skąd dochodziła owa melodyjka.

- Coś mi przemknęło między nogami - wyszeptał z przerażeniem sąsiad.

- A mnie coś otarło się o kolana - rzekł następny.

- I ja poczułem zwierzęcą sierść pod dłonią - wołano tu i ówdzie.

Ludzie, rozglądając się z niepokojem stanęli ciasno na środku ulicy.

Powoli, gdzieś z tyłów domów, zza krzewów, spośród gałęzi drzew zaczęły nieśmiało wyglądać zwierzęce głowy. Najpierw, odważniejsze jak zawsze psy stawały przy ludziach spoglądając łagodnie i wesoło merdając ogonami, koty pomiałkując, przyjaźnie ocierały się o nogi najbliżej stojących albo badawczo dotykały miękkimi łapkami.Chomiki i świnki morskie baraszkowały na trawnikach. Skądś wypełzały oswojone kiedyś w domowych terrariach węże i inne reptilia. Papużki Nimfy siadały na ramionach zaskoczonych, szukając łebkami ciepła ludzkiej skóry.

Piotr sięgając po coś do kieszeni poczuł pod palcami miękki, gorący brzuszek i łagodne bicie maleńkiego, mysiego serduszka.

Nazajutrz miasto ożyło.Parki i skwery zapełniły się na powrót ludźmi oraz spacerującymi obok nich pupilami. Wszyscy pozdrawiali się, wesoło i ochoczo z sobą rozmawiali nie wspominając ani słowem o wczorajszej awarii. Świat wirtualny nie miał przecież aż tak wielkiego znaczenia.