8 Nov 2008

GAWCZYCE

Ilekroć ciepłą porą roku wracam do swojego domu w Polsce udaję się na spacer i odpoczynek do miejsca, które nosi nazwę GAWCZYCE.Lubię siadać na wzgórku niewielkiego, łagodnego wzniesienia i patrzeć na rozpościerajacą się u moich stop dolinę, pokrytą szczelnie domostwami w środku i polami na obrzeżach.Lubię patrzeć na sennie snujące sie dymy, wsłuchiwać w ciszę tego miejsca.W Gawczycach ziemia pachnie inaczej niż w innych częściach okalających dolinę wzgórz, inaczej pachnie ziołowa trawa. Moje dzieci i psy zawsze zabierałam na wędrówki właśnie z tej strony wzgórz mimo, że sporo innych ciekawych miejsc wokół się znajduje.Gdy moje psy uciekały na swoje prywatne wlóczęgi i polowania to właśnie tam, w Gawczyce. Tam też najchętniej trzymała sie dzika zwierzyna, choć wydawałoby się, że lepszych zagajników, głębszych jarów i tajemnych miedz jest więcej po drugiej stronie dna. Tak! Szeroka płaska dolina, o ktorej piszę jest pozostałością po dużym jeziorze. Wiele źródel, z ktorych prawdopodobnie jezioro powstalo bije do dzisiaj . Tak to, gdziekolwiek się zachce można wybudować sobie studnię i gwarancją bedzie ciekawie smakująca woda, zapełniająca jej dreny w niebywale szybkim tempie. Bardzo słynnym jest źródło, którego woda uznawana jest za wartościową o nazwie U DZIADA. Skąd ta nazwa się wywodzi trudno mi powiedzieć jednoznacznie. Legenda głosi, że źródło wyplywające nieopodal starego szlaku wędrownego i jego ukryte położenie sprzyjało rozmaitym piechurom do szukania tu miejsca odpoczynku. Wielu miejscowych ludzi myslących przedsiębiorczo pozakładało wytwórnie napojów wszelakich bazując na wodzie z tego niewyczerpalnego źródła.Ale U DZIADA wypływa z przeciwnej strony moich Gawczyc. Onegdaj , gdy mieszkałam jeszcze w Polsce lubiłam czasem poszperać w starych zapiskach i powypytywać najstarszych członków mojej rodziny o pochodzenie okolicznych nazw. Ale o GAWCZYCACH nikt zbyt wiele powiedziec mi nie umiał. Jakieś stare zapiski świadczyły jedynie o tym, że tutaj właśnie powstała pierwsza osada , dająca początek mojej miejscowości, jako że inne, bardziej intensywne źródło wypływalo z gór wapiennych prosto do owego jeziora. Siegnełam też do pracy pt DZIEJE KULTURY POLSKIEJ autorstwa Aleksandra Brücknera, którą, jako swój elementarz czytam od lat wczesnych młodzieńczych często.Otóż wg Brücknera,jezykoznawcy, określenie to może mieć pochodzenie od innej nazwy GAWEŁ, co oznaczało nic innego tylko Gall ! Czyżby pierwszymi osadnikami w tym miejscu byli Gallowie?

Żadne znane mi z lat licealnych atlasy historyczne nie podawały, żeby Gallowie osiedlali sie na tych terenach.

Moja pobudzona kiedyś tym odkryciem wyobraźnia zauważyła , że na płaskim, rozległym szczycie Gawczyc, w miejscu dużo dalej położonym od teoretycznej osady Gawła jest dziwny , odcinajacy sie układem od otoczenia kopiec, a może porośnięty mocno ostaniec. Zainteresowałam swoimi przypuszczeniami znajomego, który, jako właściciel zakładu ślusarskiego produkującego jakieś elementy stalowe dla górnictwa dysponował rozmaitymi urządzeniami i narzędziami, żeby spróbować pogrzebac w tym wzgórku. Ale najpierw udalismy sie do siedziby Archeologa odpowiedzialnego za ten teren, żeby przedstawić, co nas zainteresowało i uzyskać zgodę na poszukiwania. Taką nieoficjalną zgodę otrzymaliśmy, bo pani archeolog stwierdziła, że tuż po zakończeniu II Wojny komisje archeologiczne przechodziły kawalkadą przez TE tereny i niczego nie zauważyły. Czyli możemy sobie pogrzebać troszkę, ale pani archeolog i tak prywatnie sobie w to miejsce pojedzie, bo na naukową kontrolę Państwo nie ma środkow, jak zaznaczyła.

Podnieceni tym dziwnym przyzwoleniem przystąpiliśmy do penetracji naszego miejsca. Niestety nie bylo to takie proste, jakby sie początkowo wydawało. Jedyne do czego zdołaliśmy się dogrzebać to regularne prostokatne bryły skalne, ulożone w krąg jedna przy drugiej.

Zastanawiając się nad tą historią próbowałam się wcielic w kogoś, kto takie miejsce jak Gawczyce wybrał na osadę. Zbocze wapiennych gór, porośnięte zagajnikiem, łagodnie skłaniające się ku brzegowi jeziora obfitującego w ryby i wydry ( jedno z tubylczych nazwisk i legenda o tym świadczy ) przychylne jaskinie ( obecnie nieistniejące, wybrane przez zakład wydobywający kamień i gline ) intensywnie bijace zrodlo lub zrodla.Powyzej natomiast plaskowyz polożony niezwykle korzystnie ze względów obronnych chociażby, bo z mojego wzgórka był doskonały widok na trzy strony świata i można było bacznie obserwować odległe horyzonty, pochować księcia albo wznosić modły do Bogów............

PS

To tylko jedna z moich podroży z wyobraznią po mojej ziemi, z którą jestem połączona pępowiną, której nigdy się nie odcina, żeby dalej żyć.

I zwracam sie teraz do mojego Syna, który, mimo, że mnie nie komentuje , to wiem , że czyta o czym piszę, i proszę, żeby obudził wreszcie swój uśpiony, mądry, dziennikarski zmysł i spróbował iść moimi tropami. Zacznij od mojej historii!

No comments: