19 Sept 2010

MOJE PODRÓŻE NA SUBKONTYNENT, MY TRAVELS TO THE SUBCONTINENT

Gdy mieszkałam jeszcze w Polsce i zajmowałam się moim ulubionym zawodem, to mogłam poznawać wielu interesujących ludzi, właścicieli polskich firm zajmujących się handlem zagranicznym na mniejszą i większą skalę. Dlatego też nie sprawił to przypadek, że zetknęłam się z firmami handlującymi z Indiami.
W moim biurze najpierw pojawiali się sami kupcy z dokumentami handlowymi. Później przechodziliśmy na magazyny.Zaraz po otwarciu wrót poczuć można było tajemny,delikatnie wibrujący zapach.Indie!
Patrzyłam na sterty brunatnych, sizalowych worków w różnych rozmiarach, widziałam sklecone z przypadkowych deseczek skrzynki, pękate kartony po różnych innych towarach, które oszczędnie zmieniły swoje przeznaczenie....i ten zapach o trudnym do odgadnięcia pochodzeniu...chypre? sandal? olejek opiumowany?.... Tak było zawsze.
Gdy wyszłam po raz pierwszy do odprawy, poprosiłam o otworzenie jednej ze skrzyneczek.A to co ujrzałam przeniosło mnie gdzieś w inny wymiar indyjskich baśni.Olbrzymich rozmiarów szkatuła wykonana z jakiegoś nierdzewnego metalu, w kolorze jasnego srebra, misternie zdobiona nieznanymi mi ornamentami, z dużym zamkiem, do którego klucz miał jej właściciel.Szepcąc , jakbym nie chciała zaburzyć jakiegoś misterium, poprosiłam o jej otworzenie.... Powoli, uchylałam ciężkie wieko by ujrzeć jej, ułożoną bez pietyzmu zbieracza, zawartość....Hinduską biżuterię, wykonywaną całkowicie ręcznie, z rożnych , nieszlachetnych metali, pełną filigranowych koronek, łańcuszków, hinduskich wizerunków i wzorów.
cdn
------------------------------------------------------------------------
When I lived in Poland yet, and I took my favorite profession, it could get to know many interesting people, owners of Polish companies dealing with foreign trade, and more or a smaller scale.Therefore did not make a case that came into contact with companies trafficking in India. In my office, first appeared alone merchants from commercial documents. Later we walked to the warehouse. At once, after opening the gate, could feel the mysterious, gently vibrating fragrance.Indie!
I looked at the piles of brown, sisal bags in various sizes, I saw wooden boards knocked together with accidental cases, bulky cartons of various other commodities, which are sparingly changed his destiny .... and the fragrance of a difficult to guess the origin of ... Chypre? sandal? Opium Oil ?.... It has always been.
When I went out for the first time check, I asked for the opening of one of the litle cases.And what I saw moved me somewhere in another dimension Indian fairyland. Big size casket made of a stainless metal, bright silver-colored, intricately decorated with ornaments unknown to me, with a large lock, to which its owner had a key.
Whispering, as if I did not want to disrupt a mystery, I asked for it to open .... Slowly, avoided heavy lid to see her, arranged without piety collector, the content of Hindu jewelry .... done entirely by hand, with different, base metal, full of delicate lace, chains, Indian images and designs.
Tbc

4 comments:

Czarny Ptak said...

Czyżbyś pracowała w zawodzie tym o którym ja myślę, że pracowałaś, pozwalającym zaglądać tam gdzie nie każdy może zajrzeć? :))) Pozdrawiam

jazzbunt (All rights reserved) said...

O jakie mile odwiedziny!!! A ja już myślałam, że o mnie świat zapomniał. Tak, dobrze myślisz, ale ja byłam najczęściej po stronie tych bez mundurów.... pozdrowienia z cmokiem na powitanie

Czarny Ptak said...

Nie wiem nic na temat pamięci świata :) ale ja mam podręczną pamięć elektroniczną w której zajmujesz swoje nieusuwalne miejsce i dzięki niej jestem pamiętliwym gościem:)))

jazzbunt (All rights reserved) said...

To jest naprawdę wspaniałe uczucie , być nieusuwalnym z pamięci ludzkiej. Nawet nie wiesz jak to mnie pozytywnie zbudowało!!!