29 Dec 2008

Opowiadanie pt. SĄSIAD

Śpieszyła sie. Niemal biegła z przystanku, bo to przecież Święta za pasem a pracy jeszcze tyle w kuchni, zakupy trzeba zrobić. W tym roku zapowiedziała swoją wizytę dość spora ilość gości. Niektórzy będą nocować u niej aż do Nowego Roku!Cieszyła się, bo to nic nie szkodzi przecież, że tyle pracy ją czekalo, ale najważniejsze, że jej dom a i ona sama , trochę się ożywią, nabiorą " nowych rumieńców " Ech ten czas,zawsze go brakuje. Choćbyś człowieku dokładnie zaplanował swoją pracę, zawsze coś niespodziewanego może zmienić twe plany!I pośpiech,pośpiech.

Gonimy uciekający czas mimo, że to najlepszy z biegaczy.

Właśnie wyciągała klucze z torebki gdy ujrzała przed sobą jego charakterystyczną postać. Wysoki, dystyngowany,zawsze dobrze i nienagannie ubrany z laseczką w prawej ręce i siatką na zakupy w lewej.Musiała zwolnic biegu.

- Pewnie też skręci zaraz do domu, nie bedę mu zatrzaskiwala drzwi przed nosem - pomyslala śpiesznie - porozmawiam chwilke, życzenia złożę......

Bardzo ucieszył się, gdy ją ujrzał, kilka słów miłych powiedział.A ona, uśmiechając się, uchylając przed nim drzwi i wpuszczając przodem pomogła mu wejść do domu. Wsparty o poręcz, zaczął wspinać się po schodach opowiadając jej o troskach samotnego starszego człowieka.Nagle odwrócił się, chyba chciał jej zlożyć życzenia bo mowiac cos coraz bardziej niewyraznie, osunął się bezwładnie wprost na nią.Z uwolnionej od uścisku siatki posypały się po schodach chleb, ciasta, owoce, jakaś butelka wina rozlala się krwiście.......tylko laskę jakoś tak dziwnie mocno trzymał nadal w słabnącej z wolna dłoni.

Uklękla szybko przy jego bezbronnym ciele. Jego glowe delikatnie ułożyła na swoich kolanach i zaczęła wołać sąsiadow o pomoc.

- Może któryś się odezwie, może ktoś jest w domu - myslała, wiedząc, że pora przedpołudniowa i przedświąteczna nie sprzyja przesiadywaniu w mieszkaniach - ale na szczęście usłyszała zgrzyt zamka i zza drzwi obok wychyliła się zaspana głowa kilkunastoletniego syna sąsiadki.

- Dzwoń szybko na pogotowie - zawołała.

Patrzyła na twarz starszego mężczyzny.Widziała jak oczy mu przygasają, skóra blednie gwałtownie.Zaczeła go przytulać, muskać lekko jego policzki i białe włosy. Jej drobne, spokojne ruchy tchnęły pewnie troche życia w jego bezsilne ciało, bo nagle na jego policzkach zaczęły się pojawiać intensywne czerwone plamy. Ale nadal sie nie ruszał. Oddychał jedynie słabo.......

Gdy tak klęczała i przytulała jego glowe jakoś dziwnie spokojnie zatrzymał dla niej czas. Przypominała sobie wszystkie drobne chwile, które w przypadkowy sposób spedziła z nim.....

Osiedliła się w tym domu zaraz po przyjeździe z Polski.On byl jej sąsiadem. Opowiadano jej, że mieszkał tu od momentu, gdy wrocił z wojny , od początku lat pięćdziesiątych. Odkąd zmarła mu młoda żona był samotny. Nie zdążył doczekać dzieci.

Chyba ja lubił. Zawsze wiedział, kiedy wraca z pracy i stawal wtedy przy oknie z rozpostartymi szeroko na parapecie ramionami. Cieszył się, gdy machała mu wtedy z uśmiechem na powitanie. Czesto odbierał dla niej pocztowe przesyłki i zawsze powtarzał, że robi to z ochotą. Wyczuwała , że chciałby sobie z nią porozmawiać. Czasem wabił ją delikatnie do swojego mieszkania, a to żeby pokazać, jak pieczołowicie strzeże przesyłek dla niej, a to chcial porozmawiac o gatunku źródlanej wody, którą pije często.......coś mowił zwykłego i ...zawieszał nagle głos, jakby to nie ten temat, nie o tym chciałby jej.........

- Do trzech minut przyjedzie pogotowie - zawołał syn sąsiadki przerywając jej wspomnienia.

- Świetnie się spisałeś - powiedziała uspokojona faktem, że pomoc jest już w drodze.

Twarz staruszka ożywiona lepszym krążeniem krwii nabierała rumieńców, ale takich jakichś zbyt intensywnych i nieregularnych.

- No to pobędziemy sobie tak razem jeszcze troszkę - szepnela do starca......

Wspominała dalej, jak pewnego letniego popołudnia udało jej się wreszcie spełnić skryte oczekiwania sąsiada gdy przysiadła się przypadkiem na jego pełną słońca ławeczkę za domem .Nie wiedziała jednak o czym człowiek ów tak bardzo chciałby jej powiedzieć, a że właśnie wrociła z urlopu w Dalmacji spróbowała nawiązać rozmowę tym tematem. Starszy pan zamyslił się chwilę i zaczął opowiadać o Jugosławii jeszcze z czasow swojej umundurowanej młodości.

- Pamietam również pobyt w Polsce i Polakow, którymi dane mi było zajmować się w czasie służby....Służby w SS......powiedział cicho, patrząc jedynie przed siebie martwym wzrokiem.

Nie zastanawiała się teraz czy owego wieczora dostrzegł jej pobladłą nagle z przerażenia twarz, czy poczuł jak lodowacieje jej ciało.Myślała wtedy, że to przeciez ON mógł strzelać do tych z jej rodziny, którzy końca wojny nie dotrwali, że to przecież ON mógł wydawać rozkazy zabijania osob, których nigdy nie dane jej bylo poznać .....

Usłyszala sygnał zbliżającego się samochodu ratunkowego i z ulgą patrzyła,jak starzec, którego przytulała i gładziła po twarzy poruszał sie coraz śmielej. On być może nie przywita Nowego Roku w domu, ale najważniejsze , że znowu będzie go mogła zobaczyć w oknie , jak uśmiecha się do niej z rozpostartymi na parapecie ramionami.

No comments: