21 May 2009

PRZYGODA Z ZADAREM


Tą północnodalmacką miejscowość odkryliśmy w ubiegłym roku przypadkowo i postanowilismy do niej powrócić i w 2009.Jej tajemniczy magnetyzm, przyciągający od 3000 lat osadników i zdobywców jeszcze nie jest przeze mnie w pełni poznany, więc sądzę, że czas na powroty nastąpi!!

Mimo sporej odległości ( ok 1400 km ) nasz cel urlopowy osiągnęlismy na czterech kółkach z różnych względów. W kwietniu i maju autostrady nie są przepełnione, więc jedzie się bez stresów.można podziwiać piękne Alpy, choć w tym roku oglądalismy je nieco niższe, od strony Passau.A po przekroczeniu granicy słoweńsko - chorwackiej dostrzec można pozostałości wiosek czy domów, wypalonych przez Serbów w ostatniej wojnie .W samym Zadarze również pozostały ślady tej okrutnej wojny, choćby w postaci dziur pozostawionych na murach przez kule ciężkiego kalibru broni.Chorwaci od kilku lat intensywnie budują nowe drogi szybkiego ruchu i tunele by poprzez stare przepiękne Góry DINARA łatwiej było sie przedostać. Po zdobyciu Gór Dynarskich utrudzonym już turystom ukazuje się kolejny, piękny, uspokajający widok:



Drugim powodem , dla którego wybralismy sie w tą wędrówke samochodem, były wyborne wina i pewne rodzaje mocniejszego alkoholu, którymi to zachwycano się od wieków.Ta urokliwa, o spokojnym, morskim klimacie kraina rodzi wyśmienite, o niespotykanym gdzie indziej w świecie, aromacie, zaszczepione przez Starożytnych Rzymian odmiany winogron np posip, pachnące morskim powietrzem zioła, owoce - wiśnie Maraska.........Słynie wyjątkowością smaku mleka - ser z wyspy Pag i mięsa owiec hodowanych na licznych bezludnych wyspach i aromatem suszonych na wietrze na wzór włoski, szynek prosut, które to specjały pragnęlismy i pokosztować i nabyć .....





Maj jest świetnym miesiącem na spokojny urlop w tej części Europy, choć turystów z różnych stron spotkać można tutaj wielu, w większości w wieku emerytalnym.Słychać tutaj język sloweński, niemiecki, rozmaite odmiany austriackiego, odgadywaniem pochodzenia których zajmował się z ochotą mój mąż.Spotkać można liczne grupy Włochów ( w tym przypadku sporo młodych, przyjeżdżających tutaj do dobrych i tanich szkół dla morskich płetwonurków ) A także Francuzów,Anglików, bogatych Kanadyjczyków i Amerykanów, którzy pozostawiają tutaj swoje drogie jachty na przezimowanie i przedsezonowy remont, by później rozkoszować się podróżami po Morzu Śródziemnym.

Nasz , położony nad jedną z zadarskich zatok hotel sprzyjał mojemu urlopowi przede wszystkim bliskością morza - ok 50 m, spokojną atmosferą po części jedynie zapełnionych pokoi i pięciokilometrową odległoscią od centrum 35 tys miasta, obfitością adriatyckich ryb, serwowanych niemal wprost z morza - Na zdjęciu kuter rybacki przekazujący hotelowej łodzi częśc złowionych skarbów tuż przed wejściem do hotelowej kuchni:



Wieczorami słuchałam wprawiajacych w tajemny trans organów morskich, szczególnie intensywnie grających przy silnym, południowym wietrze śródziemnomorskim:



I podziwialam obrazy malowane słońcem na nocne pozdrowienie:





O poznawanej przeze mnie historii tej części Europy:



o odkrywaniu uroków starych weneckich domostw:



o odnajdywaniu urokliwych drobiazgów, opowiem w następnym poście



Wasza Nina.

No comments: