6 Feb 2009

Opowiadanie pt. O TROJANACH, BANANOWCU AMERYKAŃSKIM I O TYM, JAK Z CIOCIĄ KRYSIĄ ZOSTAŁYSMY TERRORYSTKAMI - opowiadanie na Karnawał

O zagrożeniach ze strony trojanów, robaków, wirusów i innych tym podobnych ludojadów wie każdy użytkownik sieci internetowych. Ja nie jestem specjalistą w tej dziedzinie i nie będę dawać rad, jak się ustrzec i uniknąć pewnej śmierci co najmniej myszy, procesora albo zapiskow. Zlodziejstwo powstalo razem z ludzkością, karane radykalnie cięciem przez niektóre nacje do dnia dzisiejszego. Podglądanie zaś nie jest karalne a szpiegowanie owszem, ale tylko w niektórych przypadkach. Przyznaję bez bicia, że sieci netowej używam po laicku, traktując li tylko, jako narzędzia zdobywania wiedzy i szybkiego kontaktu z ludźmi, których mi często , zwłaszcza tych przez duże " L" brakuje. Pisałam kiedyś o tym, że komunikatora GG używam już tylko pod pewnymi zawoalowaniami, żeby ustrzegać sie natrętów i szukających darmowych sx-kontaktów żonkosi.Ale od początku.

Mam ci ja sobie Ciocię Krysię, którą bardzo lubię, jednak kontakty mamy ograniczone odkąd zamieszkałam za zachodnią granicą i odkąd moja Ciocia szczęśliwie ( ku mojej zazdrości !!!! ) przeszła na bardzo wczesną emeryturę i postanowila zwiedzic trochę świata bawiąc tu i tam u swojej rozproszonej po tymże rodziny. Udało się nam spotkać tego roku w styczniu. Spotkanie ubarwione śmiechem, oglądaniem familijnych zdjęć bylo rownież pelne wspomnień kulinarnych, jako że Ciocia Krysia uwielbia rozkoszować się przygotowywaniem potraw, wkładając w to sporo serca. Na nasze spotkanie przygotowalam przez siebie upieczone, niemieckie ciasto bożonarodzeniowe Stolle a Ciocia swoje osobiste, amerykańskie odkrycie. Nie miałyśmy wówczas czasu, żeby wymienić sie przepisami więc spotkanie zakończyło sie umówieniem na wymianę mailową. Pożegnałysmy się szczęśliwe i wrócilyśmy do swojego normalnego życia.Przed trzema tygodniami spostrzegłam, że nie mogę mimo wielu prób wysłać jej mojego przepisu.Stale odpowiadała mi automatyczna maszynka,że skrzynka Cioci jest przepełniona. Wydało mi się to trochę dziwne, no ale tak przecież bywa z zaniedbaniami.Powiadomiłam ją o tym fakcie przez GG. I nic. Brak odpowiedzi. Aż tu ni stąd ni z owąd wskakuje mi po zalogowaniu się na komunikator jej stara informacja, dokładnie sprzed 3 tygodni z przepisem na amerykański bananowiec i ze zdziwieniem w dopisku, że niby co ja to wymyślam, jej skrzynka mailowa jest duża, ma .... GB i ma dobry komputer i że ona do mnie wypisuje na GG i stracila już cierpliwość.......

Gdy tylko odczytałam tę wiadomość, komunikator pokazał mi jeszcze dwie inne przesyłki - jeden od mojej córki z linkiem na zdjęcie, komuniakt z tą sama datą, co od cioci, czyli stary ) i jeszcze, jakby niedostarczony list , który sama do mojej córki wówczas wysyłałam z opisem mojego snu ( córka zbiera takie zapiski ) w którym była mowa o locie samolotem do Londynu przy Egipt! Tak! Przez Egipt!Na zdjęciu przesłanym przez corkę był dziwaczny scyzoryk o kilkudziesięciu ostrzach, ktore to zdjęcie znalazła była w necie ( czasem przesyłamy sobie rozmaite śmiesznostki dla poprawy humoru )

Zaskoczona całym tym GG - owym zamieszaniem opowiedzialam o wszystkim osobistej ochronie czyli mężowi.

- Ochrona antyterrorystyczna wyłapala wasze listy i po przeanalizowaniu wypluła z powrotem - odparl ze znawstwem, jak zwykle racjonalnie myślący , dobrze poinformowany małżonek.

Od wczoraj net działa mi , jak zamulony. Czyli co? Jestem na widelcu!!??

Tylko nie wiem co zaważyło - 4 banany albo może 1 szklanka rodzynek czy mała puszka ananasow w krążkach?

Oceńcie sami - przepis na bananowiec podaję na moim blogu - kuchennie, niestety nie sprawdzony! Ze strachu!!

I tu odezwa do stale czuwających krasnali bezpieczeństwa!

Może przez te 3 tygodnie, może a nawet na pewno próbowaliście co z tego "ciasta" wyjdzie!! No to bardzo was proszę napiszcie chociaż czy smakowalo! Ciocia Krysia sie ucieszy! Wasza Nina

No comments: