16 Jun 2009

Opowiadanie pt. PIESKIE ŻYCIE

Lubiał przesiadywać wieczorami w hotelowym patio, które przy tegorocznych upałach stanowiło wyśmienite przedłużenie restauracji. Cień rozłożystej, nadmorskiej pinii dawał ukojenie ludziom spożywającym tutaj swoje posiłki lub delektujacym się lokalnymi, wybornymi winami.Powietrze nasycone uwolnionymi przez słońce olejkami eterycznymi łagodnie muskało jego zmysły.Zadzierał wtedy głowę przygladając się spod zmróżonych powiek, zielonej fryzurze drzewa.
Należała mu się taka nagroda po trudnej, trzydniowej pracy. Nie łatwo jest podejmować sędziowskie decyzje!Niełatwo dokonywać wyborow!....Choć tym razem ilość obiektów podległych ocenie nie była zbyt duża.
Dbał o szczegóły! Wygląd!! Wygląd zawsze był ważny.Ale najistotniejsze teraz - to nie rzucać się w oczy!! Pod żadnym pozorem!Jego marynarska bluza w kolorze ciepłego granatu, białe bermudy, buty... spokojna, niczym nie wzruszona, obojętna twarz nie mogły przyciągnąć uwagi nikogo spośród hotelowych gości.
Czasem przysiadali się do jego stolika inni sędziowie.Nie chciał tych spotkań, jednak nie zawsze udawało mu się przewidzieć o jakich porach pojawiają się ci inni. Najbardziej unikał głośnego, starszego Włocha, który swoją angielszczyzną, przetykaną co rusz niemieckimi rzeczownikami, wzbudzał niepotrzebne zainteresowanie. I te jego przechwałki!! Czasem rozmawiali o zawodowych podróżach, luksusowych suitach hotelowych, napotykanych gdzieś tam, na ktorymś kontynencie, ludziach ze swoimi "objektami", o ich reakcjach szczęścia czy zawiedzionych nadziei.
No i ten Malezyjczyk ze swoim kanciastym angielskim! Znacząca osoba w tamtym orientalnym świecie, choć do światowca jakże było mu daleko - zbyt głośno wypytywał się o osobiste korzyści, które mógłby odnieść sędziując w Europie, zdrowie mu nie dopisywło i w ten sposób szukał mozliwie dobrego, darmowego leczenia.
Sędzina z Izraela, mocno już leciwa osoba, nigdy się do nich nie dosiadała. Wolala zaszywać się gdzieś w zupełnym cieniu zajmując się jedynie rozmową z towarzyszącym jej mężem. Jednak sędziowie z Kanady, Portugali czy Austrii wybornie posługiwali się językiem angielskim. To ważne, gdy się nie chce zwracać na siebie uwagi. Dla niego samego ukrywanie irlandzkiego akcentu od dawna nie stanowiło problemu. Wiedział, że tak trzeba.
Jednak teraz, dzisiejszego wieczora, musiał dostrzec JĄ. Zaniepokoiło go to, choć nie unosił swoich przymknietych powiek. Spostrzegł ją już wcześniej, gdy pracował.
Robiła mu dużo zdjeć, schowana pośród publiczności. Jemu albo jego pracy?. Nie, to nie było ważne!. Wtedy pomyslał sobie, że to jakaś dziennikarka albo zwykła obserwatorka niecodziennych wydarzeń, choć na miejscową nie wyglądała.. Lecz teraz, dzisiejszego wieczora siedziala tutaj, obok niego, w patio tego wybornego hotelu.......Strach zrobił swoje. Tej nocy nie mógł spokojnie spać.
Nazajutrz zobaczył ją znowu. Tym razem w towarzystwie jakiegoś mężczyzny zajęła stolik tuż przy nim. Starając sie nie pokazać nie tylko zaniepokojenia ale i zrodzonego nocą strachu probował zniżonym glosem zwrócić na nią uwagę swoim towarzyszom. Włoch natychmiast zamilkł zezując kątem oka w jej stronę a Malezyjczyk wstał w gwałtownym półobrocie i zniżając swoje cialo w jakiejś agresywnej, azjatyckiej pozie,przesuwając z rumorem krzesło, spojrzal na nią wrogo.Tego nie mogła przecież nie zauważyć..........
Nie, lepiej nadal nic nie robić. Właściwie nikt nie wie kim ona jest...? Lepiej zgodnie z wytycznymi.Mafia bywa nieobliczalna a spokojne życie cenniejsze."Nie mam sobie nic do zarzucenia.Nagradzałem najlepszych. Skazywałem najgorszych. Cóż,czasem potrzebna jest pomoc w ferowaniu wyroków "- pomyslał i już uspokojonym wzrokiem zerknął na czarny blat swojego nowego, złoconego Rolexa. Wkrótce opuści patio i przejdzie w umówione miejsce.......
Grupa zadowolonych, rosyjskich hodowców psów rasowych,, w szeregu, jeden za drugim, w drogo wyglądającej choć skurzonej odzieży, w rozczłapanych butach, z psami na smyczach, śmiejąc sie, ciesząc z dobrze zakończonego interesu opuściła hotelowy parking, by później przyspieszywszy kroku udać się do swoich campingów. Nad ranem czekała ich długa podróż na kolejną, europejską wystawę. A tam....... nowe, hotelowe spotkania, kolejne trofea. Wszystko ma przecież wymierną wartość. Rosyjscy nowobogaccy łakną luksusowego , czworonożnego dodatku. Pozycję trzeba podkreślać również w taki sposób. Cena nie gra tutaj roli.Pies ma być utytułowany. Champion to splendor.
Szli wzdłuż wybrzeża.
Wieczorne słońce ciepłymi promieniami próbowało dotknąć ich pewne siebie oblicza.

9 comments:

Czarny Ptak said...

Fajnie napisane i z zaskakujacą puenta, gdyby nie te zdjęcia na początku było by zupełnie tajemniczo :) Pozdrawiam serdecznie

Anonymous said...

Fajny tekst z zaskakującą puentą, gdyby nie te zdjęcia na poczatku byłby zupełnie tajemniczy :) Pozdrawiam serdecznie Czarny Ptak

Anonymous said...

komentarze można pisać bez problemu, jazzbunt

jazzbunt (All rights reserved) said...

komentarze wchodza bez problemu

Anonymous said...

Tekst super i gdyby nie te zdjęcia na początku to koniec byłby sporym zaskoczeniem :) Pozdrawiam serdecznie Czarny Ptak

CP said...

nie wchodzą

pieprz00 said...

No to przyczłapałam tutaj za Tobą.... Czy ten tekst ma ciąg dalszy? Bo jakoś mi tak się urywa.....

jazzbunt (All rights reserved) said...

Ta historia nie ma teraz dalszego ciągu, bo jest wlaściwie niekończącą się opowieścią. Dziekuję za odwiedziny i zapraszam ponownie, przepraszajac za utrudnienia.jazzbunt

jazzbunt (All rights reserved) said...

Witaj! Zastanawialam sie nad tym, czy umieszczać zdjęcia i postanowilam jednak malą podpowiedź dać